Dr Stefanii Lubańskiej, za drogę do etyki sensu
Profesorowi Andrzejowi Rykowi, za drogę najgłębszego poznania – fenomenologicznego

 

W drodze do etyki sensu

Dr Stefania Lubańska z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, filozof i historyk dostrzegła w pracach Kierkegaarda i Pascala postawę filozofii rozpaczy. Wnikając w sens ludzkiego życia, w jego prawidłowości i przemiany, skłaniam się do tezy, że czasami każdy z nas przeżywa postawę filozoficzną, która wyraża się rozpaczą. Dzieje się to szczególnie wtedy, gdy nasze więzi społeczne kończą się, obumierają, w sytuacjach żałoby, szczególnej rozpaczy człowiek zaczyna zupełnie inaczej patrzeć na życie, czuje się osamotniony i zderza się z bolesną perspektywą – ja też umrę, mój czas jest ograniczony, co dalej? Gdzie jest Bóg? Jaki jest Bóg względem nas? Jaki ja jestem, człowiek, dla siebie i względem innych? Co sprawia, że moje życie ma ponadczasową wartość? Jak w smutku, filozofii rozpaczy, postawie silniejszej niż smutek wypracować postawę sensu, aktywności, otwarcia na przeżywanie swojego życia? Kiedy jak u Kierkegaarda, odczuwam lęk, odczuwam drżenie emocji, ciała, bo zbliża się kres, nieuchronnie, z każdą chwilą… I zbliża się dla wielu nicość, postawa wywołująca lęk i drżenie lub zbliża się wieczność – postawa wywołująca lęk i drżenie…

Czy filozofia jest martwa, czy nie ma racji bytu? To byłaby postawa rozpaczy wobec nauki bardzo głęboka, bez wyjścia. Filozofia operuje na prawdzie, szuka jej od początku, wyjaśnienia, dlatego jest ważna w psychologii, która też opiera się na diagnozie przyczyn, by określać skutki, metody prewencji i oddziaływań korekcyjnych, leczniczych, uspołeczniających nas, przybliżających do społeczeństwa i relacji międzyludzkich. Zmierzam do tego, że wiedza filozoficzna pozwala nam głębiej spojrzeć w siebie.

Profesor Dorota Probucka zauważa, że przeszłość to przepaść. Zgadzam się z tym, jak więc zbudować most, aby docierać do swojej pamięci? Nie każdy wytrzymuje konfrontację ze swoją świadomością. Kierkegaard wybrał się w daleką podróż w głąb czasu, w siebie, w swoje doświadczenia, z ich bólu sięgnął relacji z Bogiem, ale się wystraszył. Jak nie bać się Absolutu, zetknięcia się z pełnią, doskonałością, wiecznością? Czy ona jest otchłanią? A może to otchłań miłości, bezkresu dobroci… Dokąd mnie prowadzi filozofia, jej historia? Dokąd mnie prowadzą filozofowie i dlaczego są moimi mistrzami? Profesor Andrzej Ryk ukazał mi perspektywę fenomenologii, zrozumiałam jej istotę z bezpośredniego doświadczenia relacji Student-Mistrz. Wszystko okazało się opierać na doświadczeniu, nagle wyjawiała się prawda…

Profesor Dorota Probucka zauważyła, że filozof nie ucieka przed prawdą, ale za nią dąży, uodparniając się na kwestię dyskomfortu psychicznego. Tylko prawda o sobie, nas, świecie jest w stanie wydobyć nas z rozpaczy traumatycznej. Rozpacz jest stanem konstruktywnym, rozwojowym, doświadczamy jej czasem, ona mija, cechuje ją duża intensyfikacja doświadczenia, z namiastką doskwierającego nam cierpienia, niepewności i pracujemy, aktywizujemy siebie, by przeorganizować siebie, swoje wartości rozbudować ku pełni, rozwinąć w sobie nowe spojrzenie, rodzące się w bólu, niepokoju egzystencjalnym, często niemym głosie rozpaczy (droga jednak nie dokonuje się od rozpaczy do rozpaczy, kiedy jest to droga od siebie do innych i od innych do nas).

Dostrzec wartość rozpaczy, jej sens, by z tego stanu wyprowadzić pomost bezpieczny, jaki pozwoli mi zaakceptować siebie, aby pozwolić innym na akceptację mnie. Ale życie nie toczy się tylko ode mnie do mnie… Zaufać innemu bytowi, lepszemu, zaufać relacji, które oparte są na miłości, więc się nie kończą… To droga do Boga? Do nas? Śmierć nic nie zmienia, obcujemy z duchami swoich przodków, czujemy łączność, nie tylko biologiczną, genetyczną. Jesteśmy mentalnie w relacjach z innymi, przez spadek ich psychiczny. Wyrośliśmy z wartości bycia innych ludzi. Dokąd prowadzi mnie rozpacz? Po co się zdarza? Dlaczego nawiedza mnie nawet, kiedy się budzę w nocy, czując się jak ściskająca się pięść czasu? Rozpacz prowadzi mnie do zrozumienia mojego życia, stanu życia, przez jej intensywność kroi moją świadomość, pogłębiając ją, ale po co? Gdzieś tam na dnie jest moje życie, pełne, prawdziwe, prawda, pełnia, trwanie, bezczas.

Kierkegaard, jak zauważyła dr Stefania Lubańska – nie stworzył doktryny, rozpisał życie z jego sensem. Nie jest celem akt zwątpienia sam w sobie. To akt grzechu jest problemem, trwania w sytuacji patologicznej, cierpieniu, zniewoleniu ducha. Poszerzmy znaczeniu grzechu (aktowi przeciw darowi miłości Stwórcy do bytu). Grzech główny jest przeciwko życiu. Grzech to śmierć. Grzech naznacza życie, jest zmierzaniem w zwątpienie, aby umrzeć. Dr Stefania Lubańska poruszyła problem poczucia Boga. Sądzę, że to poczucie Boga – usuwa z naszego życia widmo mroczne niebytu, niewiary, wątpliwości. Ta namiastka odczucia, że Bóg istnieje – daję perspektywę pełni. Nie jesteśmy pełni, nie jesteśmy odporni na rozpacz negatywną, która jest aktem zwątpienia trwałym, by zwątpić zupełnie. Jesteśmy połową, drugi byt jest częścią uzupełniającą, jego miłość, dobre uczucia, bliskość – niszczą działanie grzechu obojętności, oddalenia, niewiary w ludzi, niecenienia życia, siebie, wartości. Akt głębokiej rozpaczy pogrąża w odmęcie beznadziei. Istotą tego stanu jest brak nadziei. Po co tam idę? Bo żyć nie umiem, ufać się boję, rzucam się na życie, by do reszty spłonąć i szybko, aby nie cierpieć… Rozpacz wstrzymuje mnie, daje skupienie, intensyfikuje mnie w sobie, zmusza do bólu, aby wywołać w sobie chęć przetrwania, narodzenia i wejścia na inny poziom odczuwania i relacji.

Istota tkwi w autentycznym istnieniu, wiąże się ono z postawą zaangażowania, jak zauważa dr Lubańska. Celem jest prawda przeżywanego doświadczenia. Rozpacz powoduje lęk i rezygnację z życia. Lęk przed życiem prowadzi do przejścia w postawę zaangażowania. Dlaczego przekazuję te myśli, po co ich szukam? Współczesny człowiek często zagłusza w sobie myśli, pytania, rozpacz, idzie tym samym prosto w śmierć, liczne są samobójstwa, depresje, załamania nerwowe, bo nie ma zaufania, do siebie i nikogo. Człowiek nie wierzy i nie wierzy w siebie. Nie chce wyjść z rozpaczy, bo nie chce się angażować. Wyjściem okazuje się przerwanie czasu, jaki nam jest dany, rezygnacja z formy bytu, jaki ma w sobie rozpacz, prowadzącą jednak dokądś. Dyskomfort psychiczny skłania nas do unicestwienia życia, stanu, którego najbardziej się obawiamy – pogrążenia w wiecznej rozpaczy.

Jak zauważa , że lęk spowodowany jest sytuacją napięcia. Obecnie ludzie nie radzą sobie z natężonym lękiem, nie radzą sobie z faktem swojej śmiertelności. Boją się najbardziej bólu rozpaczy, nie dostrzegają, że nie jest to stan bezpłodny, nic nie rodzący.

Według niej człowiek obawia się ryzyka, potrzebą jest dokonanie wyboru absolutnego, wszystko może być do wygrania lub stracenia. Jednak jak nie dokonamy wyboru i ryzyka – nie dajemy sobie nadziei. Co człowiek może zyskać? Jak zauważa dr Lubańska, otwarcie na wieczność. I tu filozofia dostarcza odpowiedzi psychologii, człowiek jest w stanie wyjść z rozpaczy istnienia upływającego ku śmierci – możemy otworzyć się na życie, rozwijać w nim, a nie na śmierć. Dr Roman Solecki wskazuje, że wieczność jest już, mamy skłonność martwić się tym, że upływa czas, to, co jeszcze nie minęło – zaprzepaszczając wartość rozwojową dziejących się wydarzeń. Tylko postawa zaangażowana, podjęcia ryzyka daje perspektywę otwarcia na życie, jego pełnię – wieczności. Dr Lubańska zauważa, że wieczność – należy rozpatrywać w kategorii powagi wieczności. Sądzę, że ten status wieczności powoduje w nas rodzaj lęku, stanu opartego na drżeniu. Drżymy przed śmiercią – progiem wieczności Boga, który jest doskonałą, pełną miłością i zaprzeczeniem zupełnym samotności, lęku, niepewności, rezygnacji, pustki, niepokoju.

Dr Lubańska za Kierkegaardem skłania do wiary, że człowiek jest w stanie unieść się ponad cierpienia, wszystkie, że jest od nich lżejszy, że życie ma cel. Porozmawiajmy o rozpaczy, śmierci, lęku, drżeniu – albo uciekajmy i gińmy, w największym bólu zwątpienia, w rozpaczy jako cel sam w sobie, czyli donikąd, do duchowego grobu, zupełnego unicestwienia.

Dr Lubańska uznała, że przez wiarę człowiek jest w stanie ogarnąć całą egzystencję świata. Ten stan ma być niewyrażalny, przez ubogość słów. Zapewne tak samo jest w relacji z Bogiem, więc trudno zniwelować lęk, aby ukazać, czym jest wieczność (jest nam obca, daleka). Brakuje nam możliwości poznania, ale możemy odczuć Boga. Za bardzo kierujemy się w stronę logiki sensu, pomijając aspekt wczucia. Edyta Stein przekonywała nas o mocy aktów wczucia.

Istnieje wewnętrzne porozumienie z Bogiem, jak zauważa dr Lubańska. Milczenie ma nie być wewnętrznym porozumieniem z Bogiem. Milczenie jest stanem samotności. Poświatowska, dobrze zapowiadająca się filozofka, poetka tragizmu pisała kierując opowieść intymną dla przyjaciela, że najchętniej by milczała, ale milczenie nic nie wyjaśnia. W czasie zwątpienia, szczególnego, w czasie, w którym przez kilka lat studia zabierały więcej niż mogły dawać – rodziły się we mnie różne bezcelowe przekonania. Miałam to szczęście, że w pierwszym etapie studiów spotkałam dr Lubańską, potem Profesora Ryka, a na progu wyjścia z rozpaczy i niechęci do świata akademickiego – Profesor Probucką. Jej odwaga stawiania na prawdę, na bycie z sobą w prawdzie, nieunikanie pytań, poszukiwań, celu – stały się siłą przezwyciężenia marazmu, poetyzowania dla zagłady – siłą, która ze mnie pozwoliła mi obrać drogę sensu budowania wiedzy, o sobie, relacjach z innymi, światem, gdzie obowiązuje szacunek i etyka sensu, etyka spełniającej się nowoczesności w poczuciu relacji z innymi, sobą, wiedzą, światem, sensem i Bogiem.

Fenomenologiczne studium rozpaczy tragicznej

Jestem namiastką wieczności, chwilą, która może przepaść lub chwilą, w której mogę zdążyć wygrać wszystko.
Fenomenologiczne studium rozpaczy, czym może być? Rozpaczliwy jest krzyk wołania o pomoc, niemy, którym wołają do nas dzieci, dzieci, które są osamotnione, nie mają wsparcia emocjonalnego, nie czują w nikim oparcia, nie funkcjonują w bliskich relacjach. To jest rozpacz tragiczna, nie mająca nic w sobie budującego. Wiem, że jest droga przez siebie, rozpoznania swoich stanów, przez jaką wypracowuje się logikę logiczną sensu pomocy, jaka jest skuteczna. Terapia wsparcia emocjonalnego nie wymaga kwalifikacji, starczą tzw. ludzie odruchy, obecność, rozmowa, dobre słowa, ale kwestia tkwi w tym, co uznajemy za wartość, a życie w rodzinach, wspólnotowe traci dla nas na znaczeniu.

 

Katarzyna Lisowska (1990), pedagog, filolog, absolwentka Uniwersytetu Pedagogicznego, studentka studiów II stopnia – filozofii z elementami psychologii w Uniwersytecie Papieskim w Krakowie. Redaktorka Czasopisma Naukowego „Edukacja Etyczna”, miesięcznika „Kraków” i innych pism.