By mieć prawa trzeba być bytem, który spełnia ku temu przesłanki… Czy główną jest mowa, zdolność artykulacji wyrazowej cierpienia? Bo nie starczają objawy wszelkie, gdy widzimy, że zwierzę cierpi, a my mu zadajemy to cierpienie.

Bo nie starczają objawy wszelkie, gdy widzimy, że zwierzę cierpi, a my mu zadajemy to cierpienie. Prowadzone są na dużą skalę badania na zwierzętach, czyli naszych braciach mniejszych, często mają obrazować fakty dobrze sprawdzone i nic nie wnoszą. Nie jestem w stanie zrozumieć, że naukowcy jeszcze powołują się na badania, w których dowodzono neurobiologiczne podstawy uzależnienia od narkotyków – w sposób tak okrutny dla zwierząt. Poza tym kwestia jest oczywistością w kontekście danych zależności. Niemniej zwróćmy uwagę jak te badania wyglądały. Zwierzętom chirurgicznie wprowadzano do żyły szyjnej cewnik, połączony był on z urządzeniem wstrzykującym narkotyk. Zwierzę za pomocą specjalnej dźwigni dawkowało sobie narkotyk, bo uzależniało się od jego wpływu. Określono siłę nagradzającą układ nerwowy narkotyku i że owa zależność jest zbliżona u ludzi i zwierząt. To tylko dowodzi, iż zwierzę ma rozwinięty układ nerwowy, jest istotą głęboko czującą, tak bliską w reakcjach nam (jednak badanie zwierząt nie jest efektywne wobec funkcjonowania ludzi)… Ale nie jest zdolna do sięgania po narkotyki samoistnie, nie szuka takich doświadczeń, tu jest jej lepszość. Te badania niczemu nie służą, jak widzimy są absurdalne. Z kolei Bogdan Szukalski (instytut psychiatrii…) uznał je za ważne narzędzie badawcze w laboratoriach neurobiologicznych. Gdzie ludzki głos rozsądku? Etyka? Podstawowe prawa zwierząt?

Co się z nami stało? Człowiek pierwotny zabijał, by przetrwać. Dla człowieka, jaki ma być rozwinięty – stało się usprawiedliwione zabijanie dla zabawy, dla własnego prestiżu naukowego. Tyle cierpienia, ale żadnej wiedzy pożytecznej dla nauki – tak jawi się obraz faktów danych badań. Dlaczego nie jesteśmy zdolni odczuwać, rozumieć cierpienie innych bytów? Dlaczego są nam tak podrzędne? Co się stało, że rozwinęliśmy tego typu badania, które tylko są ujmą dla człowieczeństwa, nazwijmy rzeczy po imieniu. Takie badania to znęcanie, pastwienie się nad zwierzętami (torturowanie – winno równać się karze), to proceder zbrodniczy, redukujący nas do bardzo marnego poziomu. Profesor

Dorota Probucka z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie widzi dużą skalę niedorozwoju molarnego, etycznego człowieka. Możemy prowadzić najlepsze badania, ale one są w rzeczywistości na nikłą skalę, bo zapominamy, że cel nie uświęca każdego środka.

„Łowiec Polski” – to pisemko miłośników zabijania. Dostrzegli ważną myśl ludzie je tworzący – Profesor Probucka mówi o moralnym upośledzeniu. Owo pisemko używa „merytorycznych” argumentów jakiegoś księdza, iż Bóg powierzył zwierzęta panowaniu ludzi. Z tego, co wiadomo – Bóg powierzył człowiekowi świat w opiekę i przesłanie papieża Franciszka temu dowodzi. Dany artykuł osoby, który – trudno nazwać artykułem, to parę nielogicznych, emocjonalnych wpisów – ma bronić honoru myśliwego. Sprawa jest prosta, łowczy poluje, jeśli ma cel – dla przetrwania, to było, w dawnych epokach. Ale niektórzy ludzie rozwinęli prymitywizm, stali się po prostu seryjnymi mordercami, bo zabijają bez celu, dla przyjemności, żądni są krwi… I tu jest duży problem.

Niniejszy tekst piszę dla środowiska młodych ludzi, jacy chętni odwiedzają portal. Nie jesteśmy panami tego świata, dowodzi temu choćby to, że natura zwraca nam nasze poczynania. XXI wiek przyniósł nowy kryzys – środowiska naszego życia. Etyka jest nam przyjazna, bo chce nas naprowadzić na drogę świata sprawiedliwego, w którym każdy byt ma swoje miejsce. Chodzi więc o przywrócenie elementarnego ładu, który determinuje nasze bezpieczeństwo.

Rodzi się pytanie, dlaczego sprawia nam radość widok cierpienia i umierania innej istoty? Czy są racjonalne powody, które to tłumaczą? Myślę, że Profesor Probucka jest najbliżej prawdy. Jest tyle form udręczenia zwierząt, że one wykraczają poza nie tyle zdrowy, co normalny aspekt naszego funkcjonowania.

Nie ma racjonalnych uzasadnień, dlaczego jeden byt ma nie mieć prawa do życia. Jeśli tak myślimy – popełniamy błędy historyczne, jak zastanawiamy się, dlaczego dane życie jest warte życia, jakie jego cechy na to wskazują i za tym przemawiają. Aktion T4 polegała na unicestwianiu życia nie mającego prawa żyć… A jeśli ktoś, coś żyje – to ma naturalne, niezbywalne ku temu prawo. Niszczenie życia to niszczenie świata. Powoduje degradację moralną, a raczej trafniej jest określić, że problem wynika z niedorozwoju etycznego człowieka. Dużym problemem jest, że etyka nie jest podstawowym przedmiotem w nauczaniu w szkole, w ogóle jej nie ma. Nie ma kwestii dotyczących wrażliwości, to nie jest rzeczywisty obowiązek, by uczyć jak drugi cierpi i przeżywa… Dużo poszło nie tak w edukacji. XXI wiek jest wiekiem przejściowym, coś wyłoni się z tego chaosu, tego zamętu aksjologicznego. Jednak, ile czasu potrzebujemy, by człowiek wyzbył się potrzeby mordowania? Ta potrzeba ewoluowała, stała się uwewnętrzniona. Wcześniej człowiek zwierzę zabijał, by przetrwać, akcentujemy to. Teraz weszliśmy na poziom świadomości, chcemy zarządzać światem, to nie jest wyjaśnienie religii, która ma co więcej szerzyć miłość.

Św. Augustyn przekonywał, że każde stworzenie jest dobre, powołał je do życia Bóg. Degradujemy naturę dobra, w sobie – i atakujemy świat, środowisko swojego życia. To postawa destrukcyjna, skrywa autodestrukcję. Co robi sobie człowiek, który zabija, zabija i zabija… I staje się znieczulony, nie porusza go widok krwi… To sadyzm, wychowanie przez polowanie może tylko prowadzić do wymuszania na dzieciach rozwoju cech psychopatycznych. Czy moje cierpienie jest ważniejsze niż innych? Czy moim potrzebom ma służyć życie innych stworzeń, skoro są dobre, tworzą bogactwo świata?

Nasze podejście do zwierząt jest instrumentalne. Profesor Probucka powiedziała w wywiadzie z Marcinem Łubińskim:

W tradycyjnym ujęciu, nasze powinności moralne ograniczone są wyłącznie do drugiego człowieka, do uszlachetniania międzyludzkich relacji w kontekście takich wartości jak:  uczciwość, lojalność, odpowiedzialność za słowo i czyn, bycie w prawdzie, sprawiedliwość, pomoc wzajemna. Tego typu etyka jest oczywiście bardzo ważna, ponieważ to dzięki niej możliwe staje się budowanie trwałych relacji z innymi ludźmi, opartych na zaufaniu; relacji, które dają poczucie bezpieczeństwa i gwarantują długofalową współpracę. Kształtowanie takich etycznie wartościowych postaw oparte jest przede wszystkim na zakazie krzywdzenia, dotyczącym niezadawania niekoniecznego cierpienia i śmierci, ale również potępieniu instrumentalnego traktowania, wykorzystywania, niewolenia, aksjologicznej deprecjacji. I tutaj pojawia pytanie, moim zdaniem, jedno z najważniejszych dla refleksji etycznej – dlaczego krzywda ma dotyczyć wyłącznie człowieka? Czy tylko człowieka można skrzywdzić?

 

W niniejszych słowach widzę zależności. Ludzie chorujący psychicznie lub nie, ludzie w kryzysach – w oddziałach zamkniętych pozbawieni są praw. Pod wpływem leków – przyjmują wszelkie formy przemocy, są obrażani, są traktowani instrumentalnie, ich głos się nie liczy, ich prawa są łamane masowo. Poddawani są pseudoleczeniu, to masowa skala. Piszę o tym choćby dla „Epraowdy”, więc nie podaję tu konkretów.

 

Niemniej byt, jakikolwiek, gdy jego głos jest traktowany jako nieistotny, gdy traci prawo decydowania o sobie, gdy jego zdanie nie musi się liczyć, poddany jest woli innych, „opiece” – dochodzi do czegoś odwrotnego. Krzywdzi się brutalnie ludzi cierpiących. Nie są podmiotami, nie mają wpływu na leczenie. Zmuszani są do przyjmowania wyniszczających dawek leków, mają być bierni. Jak wyrażają komunikaty – trafiają w pasy. Sądzę, że tu jest problem niedorozwoju człowieczeństwa i degradacji. Nie tędy miał iść rozwój człowieczeństwa, szczególnie w dobie XXI wieku. Niemniej widzimy, że jak ktoś staje się bezbronny i nie może się poskarżyć – jest traktowany jak zwierzę… Okrucieństwom nie ma końca… Zacytuję i tu wypowiedź Profesor Probuckiej:

Musimy to wreszcie sobie uświadomić, że mamy do czynienia ze świadomymi, inteligentnymi i zdolnymi do cierpienia oraz odczuwania strachu istotami pozaludzkimi, które w ramach tzw. masowej, przemysłowej hodowli skazaliśmy na zamknięcie w gigantycznych hangarach, na niewyobrażalne stłoczenie, okaleczanie, życie w ciągłej ciemności, późniejszy wielogodzinny, a czasami wielodniowy transport do rzeźni bez dostępu do wody i oczekiwanie na śmierć, której stojąc w kolejce są świadome. 

 

Powyższy cytat pasuje mi nie tylko do tego, co robimy zwierzętom, robimy to także sobie… Bo zgoda na cierpienie jednego bytu – daje płaszczyznę do rozwijania kultury udręczania, cierpienia, dla zysków – wobec tych, jacy nie mogą się skutecznie obronić. Przecież przemysł lekowy (niesamowicie dochodowy) także musi istnieć. Szpitale mają spalarnie, w których niszczą opakowania po lekach. To wszystko dzieje się w imię ograniczania świadomości. Kto powie, że zadawać cierpienie, rządzić, pustoszyć jest wielkim błędem – chce się stłumić takie zdania, by można było konsumpcyjną machinę rozwijać. W tym jest cel, byśmy byli niedorozwinięci, byśmy byli wygłuszeni na cierpienie zwierząt i swoje, a to przyzwolenie daje w ćwiczeniu się na zwierzętach – nie widzieć problemu rozwoju poczynań w imię postępu nauki i gospodarki na ludziach…

Dziś starczy być chwilę smutnym, by stać się klientem dochodowej maszynerii leków blokujących ekspresję, komunikację, wyrażanie siebie, swojego cierpienia i sprzeciwu… Nadużyciom i kulturze udręczania siebie nawzajem zdaje się nie mieć końca, w imię przyjemności sadystycznej, podlegania jednym drugich i ekonomii, która chce zawiadywać i nauką, tłamsząc jej ducha humanistycznego, by można było wszystko, bez rozeznania etycznego.

 

 

Katarzyna Lisowska – 1990, pedagog, filolog, redaktorka miesięcznika „Kraków”, magazynu „Outro”, „Eprawdy” i innych pism (publikowała w wielu gazetach w Polsce i za granicą, pisała do „Polityki”, czy „Gazety Wyborczej”, „Dziennika Polskiego”, „Nowego Dziennika”).

Studiowała przejściowo historię w Uniwersytecie Jagiellońskim, kończy naukę w Placówce Kształcenia Ustawicznego (Lubaczów) w dyscyplinach neurobiologicznych oraz kursy akademickie w zakresie podstaw psychiatrii, psychologii twórczości, kognitywistyki i filozofii nauki. Zrealizowała kurs: Prawne i psychologiczne metody resocjalizacji z podstawami kryminologii, pracowała bezinteresownie z osobami terminalnie chorymi i dla archiwum Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu (wyróżniona za udział w projektach edukacyjnych Międzynarodowego Centrum Edukacji o Auschwitz i Holokauście piórem premiera – symboliczna nagroda Beaty Szydło, ówczesnej premier rządu polskiego).

Kierowniczka międzynarodowych projektów z zakresu prawa i członek komitetu naukowego danej dyscypliny. Aktywnie bierze udział w międzynarodowych, interdyscyplinarnych konferencjach naukowych. Jest redaktorką naczelną cyklicznych tomów: „Studia kulturowo-etyczne na kobiecością”.