Profesor Bogusława Bortnik – Morajda jest kolejnym mistrzem Akademii Sztuk Pięknych, którego można pozazdrościć studentom w Krakowie, artystką, której twórczość chciałabym przybliżyć po skondensowanym studium badawczym prac Profesor Moniki Wanyura – Kurosad, jakie znajdują się w stałej perspektywie moich zainteresowań poznawczych.

A więc równolegle poznaję wrażliwość form zmysłowych Profesor Bortnik – Morajdy, wyzwolonych, eksponujących się, ale nie do końca – są w tych obrazach przestrzenie transcendentnej tajemnicy, wkomponowanej w aurę delikatności bytów, zarazem konfrontujących się z rzeczywistością wplecenia w taniec żywiołów. Odczytuję tu mimo gęstości życia – XXI wieczny danse macabre. Taki cichy, taki subtelny, taki nostalgiczno- brzękający zachwytami – mówiący – ja nie umrę – znacznie tych słów rozwinę w dalszej części tekstu.

Profesor ASP, Bogusława Bortnik-Morajda) z prawej) i Aleksandra Szczepanik-Szałas, studentka IV roku Wydziału Malarstwa ASP w Krakowie na tle obrazu prof. Bartnik – Morajdy.

W twórczości Bortnik – Morajdy odnajdujemy zaskakujące połączenia, zdają się wiernymi nawiązaniami do rzeczywistości, w jej obrazach obserwujmy indywidualne życie bytów, wplecionych w kompozycję jedności innych form istnienia. Bywa często w połączeniach zaskakująca, operuje obrazem, który robi wrażenie stabilnej konstrukcji, jednakże jest to studium wstrzymanej żywiołowości świata. Widzę w tych scenach jaskrawą osobowość, choć subtelną – dzielącą się bezpośrednio, hojnie swoimi spostrzeżeniami z wchodzenia w problem bycia, który okazuje się w twórczości artystki dotyczyć po równo rzeczywistości, łącznie z ukazaniem podmiotowości zjawisk występujących w świecie, uosabianych choćby przez roślinną warstwę świata. Fenomenem jest tu rodzaj doświadczenia mistycznego. Nazwałabym Bortnik – Morajdę fenomenologiem rysunku, co cenię najbardziej w poznaniu naukowym.

Wyczuwam w jej obrazach rytm. Występuje z roli osoby, która jest pedagogiem, filologiem, studiuję psychologię twórczości i wiele zagadnień z filozofii, z tej perspektywy i w tej perspektywie badam zjawiska malarskie, gdyż widzę ilość elementów, które tworzą dobrą kompozycję. Ona musi mieć swój wymiar egzystencjalny, psychiczny i szczególnie moją uwagę zwróciło ukazywanie form roślinnych przez Bortnik – Morajdę.

Spektakl żywiołów i form ściszonych – tak, gra tu przejmująca nuta emocji, zarazem uwikłanie w przebłyski radości. Radości trudno zrozumiałej, ale która jest odczuwalna, gdy ogląda się obrazy profesorki dotyczące spełnionego bytu (Barbara Rosiek mówiła mi tuż przed śmiercią, że jest człowiekiem spełnionym przez swoją twórczość, miała błogi uśmiech, wszystkie niepokoje odchodziły, umierała spokojnie, dlatego zwracam uwagę na ów fenomen siły spełnienia w obliczu śmierci i tak wyjaśniam ten fenomen artystycznej radości w perspektywie upływającego czasu). To radość, w której odzywa się żal, bo obserwujemy dynamiczno-martwy spektakl istoty wyjałowionej z formy, ale zarazem szczęśliwie dla niej wyzwalającej się, po formie bytu – w owej formie spełnionej do granic (to jak ekstaza religijna – wszak twórczość jest darem boskim). To proces jak umierania, zrywania dojrzałych istnień z łąki, w której można napotkać białą trawę. To sacrum wyobraźni artystki, przeniknięcie światów – przejścia z materialnego do pełni życia – duchowego. Przez jej obrazy akcentuje się stanowczość, witalność zmieszana jest z sugestywną nutą duchowego wyważenia.

2016, wystawa prac wykładowców i studentów pracowni rysunku wydziału malarstwa ASP

Nie poznałam dużo obrazów profesorki, jak chcę zgłębić swoją wiedzę odkrywam w przestrzeni Internetu, że artystka skupia się w dużej mierze na promocji studentów, umożliwia im zaistnienie w pierwszej kolejności. Zatem napotykam na wiele prac jej studentów.
To bardzo świadoma artystka, jak badam jej twórczość pod kątem zjawiska choćby reminiscencji – szybko mi się kończy wątek. Studiując podstawy psychiatrii i psychologii klinicznej w Copernicus College chciałabym w pracach współczesnych mistrzów pobadać psychologię jaźni tworzącej. I w pracach profesorki napotykałam od razu na wyraźną granicę. Obcujemy z wizją malarską człowieka opartego w prawach bytu, który z całą wyrazistością lekkiej, powiewnej, delikatnej formy ukazuje nam ciężar dojrzałych, spełnionych istnień, obnażając brutalnie (wyrażając siłę żywiołów świata) ich piękno, czyli dokonując rzeczy fenomenalnej. To oddanie praw egzystencji, istoty.

Profesor Bortnik – Morajdę interesują formy realistyczne, wplecione w żywioły życia, które niemal niezauważalnie ocierają się o surrealistyczne definiowanie tożsamości natury, bo w każdej naturze jest żywioł, jest centrum bytu, życia, żywotności i jest proces ginięcia, obumierania (mistyczny, transcendentny); profesorka potrafi posłużyć się metaforą spełnienia istnienia w rzeczywistości roślinnej, ukazując moment odejścia formy od doskonałej po… I w tym akcencie nas zostawia. Sądzę, że jej dramatyczne spektakle egzystencji, bo to jest i ich istotą – ocierają się o głębię optymizmu, w której warto rozwijać byt, aby osiągać satysfakcję dojrzałości.
Taniec form ukazanych przez profesorkę jest dla mnie mistyczny, trudny do jednoznacznego zdefiniowania, bo to taniec, jaki trwa, który wyraża ruch jej obrazów, których elementy zarazem mają stabilną przestrzeń, ale bezwładnie ulegają żywiołowości ogólnych praw (pogodzenie z czasem). Są żywioły naczelne, jak domyślam się w jej obrazach mało dostrzegalny silny wiatr, bo stają nam przed oczami białe kwiaty, ich spektakle obfitości piękna swobodnie umiejscowione. To mówi, że sztuka nie umiera, a skoro to dar duszy – ona i jest wieczna, tak sądzę.

Pasją artystki są psy. Jak pisze: liczne moje prace malarskie i rysunkowe, inspirowane wzajemną przyjaźnią i relacjami człowieka i psa, stanowiące m.in. element tematyki wielu wystaw malarstwa i rysunku, a jednocześnie moich przewodów doktorskiego i habilitacyjnego, oraz procedury związanej z nadaniem tytułu profesora w dziedzinie sztuk plastycznych, w dyscyplinie sztuk pięknych na Wydziale Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, gdzie nadal pracuję. Do prac tych należą m.in. wybrane obrazy z cyklu „Moje psy”: „Axa” (płótno, akryl, olej, 120×120 cm, 1995), „Kama z aniołem” (płótno, akryl, złoto, olej, 140×200 cm, 2006), „Kama z aniołem” – fragment, „Kama” (płótno, akryl, olej, 150×138 cm, 1996) –

Tworzy intensywnymi kolorami subtelności, zarazem wyrazistości, konsekwencji, ale zarazem potrafi wydobyć blask – pośród żywiołu chmurności nieba, które to jeszcze nie grzmi, ale napięcie na obrazie, zmieszane ze spokojem ukazuje powagę lekkości. W mojej psychologii filozoficznej studium owego zjawiska twórczości Bortnik – Morajdy napotykam na trudności interpretacyjne. Ukazuje świat przez niewątpliwie barwną, silną osobowość, stanowczą, ale zarazem przyjazną, ciepłą, otwartą, dlatego optymizm mimo i ciemniejszych barw egzystencji wyrażających cierpienie (życie w formie komplementarnej) jest w jej twórczości naczelnym spektrum dziejących się zdarzeń, ich sensu.

Spotykamy się z twórczością osoby, która ukazuje nam konkretne sensy, osoby stabilnej, wyważonej, zdecydowanej. Z jej obrazów bije silna, jasna aura.

W sztuce szukam oparcia i w twórczości Bortnik – Morajdy znajduję siłę życiową. To wszystko słowa proste, bo taka jest jej twórczość, przez to szlachetna. Mimo wyrazistych, pięknych, kwitnących i rozkwitniętych form – widzę ogromną wrażliwość i delikatność. Wyczuwam pokłady równego, czułego traktowania wszelkich bytów ziemskich, otwierając im przestrzeń transcendencji. To dla mnie twórczość oparta na silnych wartościach. Oczywiście posługuję się intuicją, ale ona bywa w poznaniu naczelna, prowadząca do sedna poznania. Sztuka wyraża wewnętrzne życie człowieka, jego bogactwo, stabilność, myśl, wartość, fundamenty. Kreski rysunków, pociągnięcia i dobór farb, mieszanie ich – to dzieje się według rytmu tego, kim jesteśmy, naszego duchowego bogactwa. Wchodzę w przestrzeń takiej tajemnicy i delikatności, że chciałabym posłużyć się w dalszej interpretacji formą wiersza, wyrażając nastrój malarstwa Bortnik – Morajdy:

Remine

Płaszczyzna zdarzeń serce intymności, gdzie ogołocony jest sens
Napierza się w barwy, wciąga istnień wszystkie znaki
Pękająca melodia wyciszeń jest graniem orkiestry symfonii walców wiosny
Zimą pachnie lato
Latem pachnie w zimie
Kołysaniem śpiew śmierć a więc żyję
Obrotem tu tylko jestem sferą tajemnicy głębią nasyconą istnień do reszty
Urywam się nie słychać jak szeleczcę ostatnim oddechem przed znalezieniem się
W środku życia

Paletą spojrzenie człowieka
Wynurza się biel zielni
Mrok jest przejrzysty niebo wstrzymane drży
Poruszony jest mrok
Grób tętni życiem
Umieram, aby dalej intensywnie żyć

Urywam się wyzwalam kwitnę
Ginę poruszeniem chwili
Za głębokim oddechem jestem

Przez swoją grafikę wyraziłabym gęstość wymowy prac artystki następującą kompozycją:

Narodzę się za sto lat w niebie, będzie mnie stać na studiowanie w ASP

Katarzyna Anna Lisowska (ur. 1990 r., Wadowice), polonistka, pedagog, pisarka, redaktorka miesięcznika „Kraków” i międzynarodowej antologii „Metafora Współczesności”. Studiowała przejściowo historię w Uniwersytecie Jagiellońskim (także odbyła kursy akademickie w zakresie edytorstwa, dydaktyki polonistyki, czy obecnie studiuje psychologię twórczości, podstawy psychiatrii, zagadnienia filozoficzne; tworzy projekty graficzne książek); współpracowała z wieloma instytucjami, choćby realizowała projekty z Państwowym Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu czy Muzeum Narodowym w Krakowie, szczególnie z Domem Matejki (prowadziła warsztaty plastyczne dla dzieci i oprowadzała rodziny po wystawach stałych).