Tyle wydarzyło się już w sztuce, że można zdumieć ludzi, natchnąć – nową perspektywą, profesjonalną. Oczywiście ludzie różnie czują sztukę, gdy już decydują się z nią obcować, ale są prace, które przez swój warsztat nie dają wątpliwości i budzą skojarzenia, że to jest dobre, inne, lepsze niż przeciętne prace. Takie są wrażenia, gdy spotykamy się z twórczością Profesor Moniki Wanyura-Kurosad.

Pracuje w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, jest grafikiem, malarką, scenografem. Moją uwagę przykuło, że artystka zajmuje się nie tylko rysunkiem, grafiką, scenografią, ale i sztuką książki, a przede wszystkim posiada bardzo dobry, wyrafinowany gust poetycki, co składa się na proces tworzenia oraz wiele innych inspiracji. Mamy tu podejście interdyscyplinarne do twórczości.

Chciałabym zwrócić uwagę na inspiracje malarki poezją Celana. Poezja tego autora jest obrazowa, przebija się przez jego twórczość nieobecność, to bardzo trudne, aby ukazać takie główne motywy Celana w malarstwie, a Wanyura-Kurosad bardzo dobrze odczytała klimat tej poezji, rzeczywistości trudno uchwytnej, jak akcentuję i go ukazała. Trzeba przyznać, że jej prace nie są łatwe, ale artystka umie rozplanować wystawę, wypełnić nią wnętrza i one ożywają – dają odczuwać przez siebie. To droga pierwsza, intuicyjna, która zaczyna się do studium intelektualnego owego połączenia słowa z obrazem. Przez swoje prace malarce udało się dokonać rzeczy, która oscyluje z niemożliwym – odczucia nieobecności. To bardzo trudne, nie jest łatwo przejść przez ową twórczość, bo ona wymaga bardzo dużo poznawczo.

„Paul Celan. Odłamki snu”

Tej twórczości nie da się odczytać jak poezji Celana – w jednej chwili. To wskazuje na bardzo duże doświadczenie, ale i wyczucie poezji, co mnie szczególnie początkowo zainteresowało. Jak obserwuje prace malarki czuję ledwo wyczuwalne drgnięcia, szept minimalnego oddechu, że pod powłoką tych prac skryte jest życie, trzeba dużo obserwacji i namysłu, by to dostrzec. Jest to życie w szczególnej postaci, maksymalnie dojrzałe, ale przez to niosące w sobie największe dary spełnionej egzystencji. To tożsamość człowieka ukształtowanego, mającego dużo do zaoferowania, który osiągnął apogeum i oderwał się od formy. Ale w twórczości malarki jest i ta powłoka ludzka porzucona. Trzeba ją jednak odsunąć, by zobaczyć więcej. Co jest pod tym?

Niewątpliwie w poezji Celana mamy do czynienia z pewnym demontażem, to odświeżenie, jak zrywanie warstw tynku poszukując pierwotności w twórczości, jej tożsamości. I taka jest twórczość malarki. Dociera subtelnie do warstw wrażliwości (by nie niszczyć) i stajemy bezbronni wobec – choćby „fugi śmierci” – jak patrzę na prace malarki – czuję słowa wiersza Fuga śmierci. Wiem, co artystka miała może nie na myśli, ale wrażliwości, wiem, że dokonała rzetelnego i wnikliwego studium. Miałam okazję być w czasie studiów polonistycznych studentką profesora od ekfrazy, specjalisty w tym zakresie, śp. Marka Karwali. Nie obce mu i było mówienie o muzyce, obrazie, słowie, połączeniach, które przemawiają przez wyciszony spektakl obrazów Wanyura-Kurosad. Widać, ile dziedzin, technik zgłębiła profesorka, ile przestudiowała teoretycznie i praktycznie, aby spowodować owy efekt przemawiania sztuki, która wyraża żywotność nieobecności – czuję szelest, jakby ta sztuka daje mi poczucie tego, co było wcześniej – szelestu umierania, a życia zarazem, jej obrazy jak jeszcze tchnięte duchem istnienia –zastygły w tej gęstej pozie, mają pełnie życia, ale ono odbarwiło się, jak jesienią wykrwawia się park – tak tu wycedzone jest to, co gwarne, co sztuczne w życiu i uchwycony jest fenomen – oddzielania dojrzałego życia, jeszcze w głównej postaci, tożsamości, można je odczuć – a to jednak oddziałuje na nas nieobecność. To mistyczne przekroczenie czasu i bez-czasu, życia i śmierci, zjednanie perspektyw. Dużo tu jest spokoju, ale zmagamy się w tej twórczości z tym, co w odbiorze jest szalenie trudne.

Krawędzie. Grafika i instalacja. Galeria „4 Ściany”, Wydział Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki, Akademia Sztuk Pięknych w Krakowie

W twórczości Wanyura-Kurosad jesteśmy potraktowani uczciwie, delikatnie szorstko, tak, udało się to pogodzić – dlatego ta twórczość jest prawdziwa, bo nas dotyka. Jest subtelna, ale czujemy się potrąceni, dlatego wracamy do tych obrazów i chcemy zapytać, o co chodzi, dlaczego to dotyka, co jest w danych obrazach. Okazuje się, że one są uchwycone właśnie jak uśmiech śmierci – zastygły, jak na Peloponezie.
I wynurza się z twórczości Wanyura-Kurosad brzeg ostry, na którym ucina się życie – Jesiennego krwotoku już nic nie powstrzyma, pisała Jasnorzewska. Mimo nieobecności ukazanej w twórczości malarki – dzieje się spektakl – tu niczego nie można powstrzymać i nie można powiedzieć, że nic się nie dzieje, chociaż trąci nieobecnością – tu jest zachowana tożsamość. Taka twórczość jest długo odkrywana, ale malarka pokazuje swoje prace na ważnych wystawach, w ważnych miejscach i dostaje ważne nagrody.
Owo potrącenie, jak przechodnia nieznajomego – tak działa ta twórczość – uderza nagle, w którym momencie tak się czujemy – trąciło coś nas, ale delikatnie (to niespotykane w twórczości współczesnej, która wulgarnie chce zwracać uwagę i nic nam w poznaniu nie daje). Przecież z tej twórczości ukazują się bardzo podstawowe i najtrudniejsze problemy egzystencji, ale przemawia spokój, co podkreślam. Nie ma tu nic z traumy, ta twórczość jest odcedzona od nastrojów jakikolwiek chaotycznych, jest skrystalizowana. Widać jeszcze życie przez powłokę nieobecności.

Celan przemawia do nas symboliką Holokaustu. Holokaust ma skryte w sobie piękno, ale tylko dlatego, że Holokaust to ludzie, kultury, wrażliwości, inności – a drugi składnik Holokaustu to brutalne pozbawienie tożsamości, życia, zabijanie kultur i inności. Patrząc na obrazy artystki, takie umiejscowione w czasie – patrzę właśnie jak na świat po zagładzie, to wciąż jest świeże, ale skrzepłe, nieprzekraczalne, a odczuwalne. Obrazy autorki pomagają godzić się ludziom po ludzku z tym, co stało się z tożsamością człowieka. To dla mnie osobiście ważne, mój dziadek ocalał z Holokaustu, sądzę, że kolejne pokolenia dużo niepokoju oddziedziczyły po przodkach. Patrząc w oko śmierci, zagłady – co widzę w twórczości malarki – zmierzam się z opanowaniem, z ludzkim przyjęciem zdarzeń po ich fakcie, oddaniem tego, co możliwe, zrobieniem dla ludzi, sztuki, ich samopoczucia, co możliwe – pokazania godności człowieka mimo wszystko, ale właśnie z pobłyskiem szarości. Ocieramy się delikatnie o mur, nie możemy zmienić pewnych rzeczy, doświadczeń, ale ta forma przyjęta ogólnie łagodnie nas traktuje. Zostają na sicie emocje, ta twórczość łagodzi w człowieku gwałtowność, instynkty, to dobra rada na przyszłość. To jest ściana. Jak chce się zrozumieć ową twórczość – trzeba dużo wiedzieć.

Ta twórczość redukuje zło, mamy okazję obcować z taką kulturą dać sobie szansę budować nową rzeczywistość, już z minimalnym oddechem zagłady, byśmy nie czuli się za pewnie, ale jednak ze spokojem, opanowaniem, na stabilnym fundamencie – owa twórczość daje nam cienką granicę, którą można budować odpowiedzialną sztuką.

Malarka wykonała szkice do egzystencji. Jest osadzona w pracy w znakomitym warsztacie. Ta sztuka nie rozbija człowieka, ale bardzo taktowanie zachęca do poznania. To poznanie jest tak skonstruowane w tych obrazach, że każdy może sam dojść do możliwego sobie poznania, akcentuję, że nie ma tu agresywnego narzucania tematu, jak człowiek jest gotowy na to dochodzi do istoty. Nie ma nic z agresji, twórczość malarki jest oparta na przemyśleniu, ogromnej i szczegółowej pracy różnymi technikami. Oczywiście, by osiągnąć poziom mistrzowski w sztuce trzeba trochę jakby to powiedzieli filozofowie starożytni wypalić się jednak w emocjach, cierpieniu, aby uzyskać ten szlachetny kruszec. Niewątpliwie malarka dała nam siebie w twórczości, to, co lepsze, niebanalne. Dowodzi, że życie silniejsze jest niż śmierć, ale filozofią opartą na logice. Przekonujemy się, że tak jest. Twórczość malarki jest świetnym oparciem dla współczesnego człowieka, który musi więcej sobie zracjonalizować.

Przejrzystość. Rysunki inspirowane Miłoszem. Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha w Krakowie. Krakowskie Spotkania Artystyczne 2017 KONFIGURACJE.

Katarzyna Lisowska (ur. 1990 r.), polonistka, pedagog, pisarka, redaktorka miesięcznika „Kraków” i międzynarodowej antologii Metafora Współczesności. Studiowała historię w Uniwersytecie Jagiellońskim, współpracowała z wieloma instytucjami, choćby realizowała projekty z Państwowym Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu czy Muzeum Narodowym w Krakowie.